▼
9 kwietnia 2013
KASZA GRYCZANA 3x3
poniedziałek to dobry dzień
Poniedziałek. Pierwszy dzień tygodnia, całkiem zwyczajny, dzień jak co dzień, a jednak przez wielu z nas znienawidzony. Czemu tak bardzo nie lubimy poniedziałku?
Nasze negatywne uczucia w stosunku do tego dnia zaczęły kształtować się już w przedszkolu. Gdy nadchodził poniedziałek, mama zrywała nas z łóżka, przemywała zaklejone oczy, ubierała bezwładne ciałko i prowadziła za rękę do budynku, w którym zupełnie obce "ciocie" kazały jeść ohydną mleczną zupę. Pamiętam swój pierwszy dzień w przedszkolu. Miałam trzy latka, a fakt, że go tak dobrze zapamiętałam świadczy o tym, jak traumatyczne było to przeżycie. Ja, odważne i zwykle radosne dziecko, uczepiona nogawki mamy bałam się wydania najmniejszego dźwięku. Łzy jak grochy kapały na szare linoleum. Po namowach mamy przekroczyłam próg sali zabaw i po chwili zostałam przywitana przez dwie odrobinę starsze dziewczynki. Jedna uszczypała mnie w rękę, a druga klepnęła w pupę mówiąc: "nie płacz, tu jest fajnie."
W szkole podstawowej nie było lepiej. Zdarzało się, że w poniedziałek na lekcje przychodziłam bez plecaka albo w spodniach od piżamy, a trzeźwość umysłu odzyskiwałam dopiero około południa.
Nadal po wstaniu z łóżka zdarza mi się schować pilota do lodówki lub wylać świeżo zaparzoną kawę do śmietnika. Poranne wstawanie zawsze sprawiało mi trudności. Poniedziałek kojarzył się z przymusem, wczesną pobudką, jazdą autobusem do szkoły, wyjazdem z domu rodzinnego na studia. Każdej niedzieli ciężko przeżywałam nadchodzący poniedziałek, który tak naprawdę nigdy nie był taki zły, jakim go sobie malowałam.
Od pewnego czasu moje uczucia do dnia jaki następuje po niedzieli zaczęły się zmieniać. Przyłapałam się na tym, że już od sobotniego wieczoru nie mogę doczekać się poniedziałku. Poniedziałku, który jest początkiem nowego tygodnia, początkiem nowego harmonogramu, pierwszym dniem realizacji jakiegoś planu. Dnia, w którym wszystko można zacząć od początku, w którym można zacząć naprawiać to, co się zepsuło i zmieniać rzeczy, na które nie miało się pomysłu przed weekendem. Im bardziej lubię to co robię, tym rzadziej mam ochotę powiedzieć: "Jak ja nie lubię poniedziałku."
Wczoraj (poniedziałek) dostałam wiadomość o wygranej w konkursie KUKBUK'a książce, a chwilę później informację od Wykrywacza Smaku, że moje zdjęcie ma numer 10 000 i w związku z tym nagrodzą mnie książką o fotografii. Poniedziałki są piękne!
A w kuchni ciąg dalszy dyniowych wariacji. (Tym razem dynia była naprawdę duża).
Szybka kasza z dynią dla zabieganych.
KASZA GRYCZANA Z DYNIĄ I PIECZARKAMI
porcja dla 1 osoby
3 łyżki prażonej kaszy gryczanej
3 duże pieczarki
300 g dyni
3 łyżki posiekanej czerwonej cebuli
3 ząbki czosnku
1/3 łyżeczki imbiru w proszku
sól morska i świeżo zmielony pieprz
Kaszę gryczaną opłukać i gotować w lekko osolonej wodzie przez około 8 minut.
Czerwoną cebulę posiekać w kostkę i podsmażyć przez 2 minuty na patelni pokrytej łyżką oliwy. Dodać pokrojony w plasterki czosnek i smażyć kolejne 2 minuty.
Pieczarki pokroić w plastry i wrzucić na patelnię, dodać imbir. Dynię obrać ze skóry, pokroić w niewielką kostkę i dodać do pozostałych warzyw. Dusić do uzyskania miękkości.
Pod koniec smażenia na patelnię dorzucić ugotowaną kaszę, podsmażyć przez chwilę, doprawić solą i pieprzem. Podawać z posiekaną natką pietruszki.
Gratuluję!!! Dynię uwielbiam ale skąd ją wyszarpać ;) Moje poniedziałki są przeróżne. Od cudownych poniedziałków na opak do beznadziejnych, deszczowych i smutnych, ale to chyba nie jest kwestia dnia tygodnia, może naszego nastawienia ;))
OdpowiedzUsuńDziękuję:) ja dynię dostaję, mam bardzo wygodnie. To prawda, że bardzo wiele zależy od naszego nastawienia :)
UsuńPoniedziałki bardzo lubię i staram się o nim myśleć jak najlepiej :) nie zmienia to faktu, że do nigdy w poniedziałek do urzędu nie pójdę ;)
OdpowiedzUsuńGratuluję :)! Z poniedziałkami u mnie różnie;) Dynię uwielbiam! Na szczęście tutaj jest w ciągłej sprzedaży dynia piżmowa więc nie mam kłopotu jeśli mam ochotę na dyniowe szaleństwo...
OdpowiedzUsuń